Julian Fałat, „Kościół w Mikuszowicach”, 1911

Julian Fałat, Kościół w Mikuszowicach, 1911, akwarela na papierze

Czy ktoś z Państwa podczas pobytu w Bielsku-Białej miał okazję gościć w Mikuszowicach, a konkretnie: Mikuszowicach Krakowskich, będących wraz z Mikuszowicami Śląskimi jedną z dzielnic miasta? Ktoś mógłby zapytać, skąd zainteresowanie tym właśnie miejscem. Otóż stąd, że w Mikuszowicach, leżących dawniej na granicy dwóch księstw, znajduje się kościół pod wezwaniem Świętej Barbary. I to on stał się dla Juliana Fałata (1853–1929) inspiracją do namalowania jednej z akwarel, będąc niezwykle malowniczym przykładem drewnianej architektury w wydaniu śląsko-małopolskim, reprezentującej typ konstrukcji zrębowo-słupowej.

A co z kolei spowodowało, że Fałat – ów obywatel świata – znalazł się w niewielkich Mikuszowicach? Zanim padnie odpowiedź, warto zaznaczyć, iż malarz przez cały szereg lat był bardzo aktywną, i to nie tylko w sensie twórczym, osobą. Świadczą o tym liczne podróże do różnych zakątków Europy, jak również podróż dookoła świata odbyta przezeń w 1885 roku. Do tego dochodzą różnorakie funkcje pełnione przez Juliana Fałata, a wśród nich te najważniejsze, czyli udział w budowie kolei na terenie Szwajcarii, pobyt w Berlinie na dworze cesarza Wilhelma II i stanowisko rektora w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych. W 1910 roku malarz zdecydował się, po przejściu na emeryturę, a także w trosce o zdrowie, na przeprowadzkę do miejscowości Bystra, leżącej nieopodal Bielska-Białej. A stąd już tylko krok od wspomnianych Mikuszowic!

Akwarela z przedstawieniem kościoła Świętej Barbary powstała w 1911 roku. Praca jest także doskonałym świadectwem recepcji impresjonizmu w sztuce Juliana Fałata. Pogodny błękit nieba, soczystość zieleni, barwny kalejdoskop ludzi biorących udział w nabożeństwie, luministyczne refleksy na połaciach dachu kościoła, dumne bryły wież prężących się w ciepłym świetle dnia powodują, iż piękno tego miejsca zdaje się być na wyciągnięcie ręki. Technika akwarelowa, uznawana za jedną z trudniejszych ze względu na brak możliwości dokonania korekty po nieudanym śladzie pędzla, świetnie nadawała się do rejestrowania ulotnych momentów. Pod jednym wszakże warunkiem – artysta musiał być biegły w posługiwaniu się nią. A do takich twórców bezsprzecznie należał Julian Fałat. Mimo iż akwarela stała się znakiem rozpoznawczym artysty, technika olejna również nie miała dla niego tajemnic. W malarstwie Fałata odnajdą Państwo wiele pejzaży, a wśród nich krajobrazy zimowe, będące swoistego rodzaju specjalnością malarza, jak również sceny rodzajowe, sceny polowań czy wreszcie portrety.

Niewiele osób wie, że Julian Fałat to także autor „Pamiętników”, w których dał wyraz kilku bardziej znaczącym momentom swojego życia. I choć liczba wspomnień Fałata pozostawia pewien niedosyt ze względu na swoistą wybiórczość, niemniej stanowią one cenne źródło wiedzy na temat artysty oraz jego twórczości. Ponadto we wstępie poprzedzającym ich treść malarz podzielił się z czytelnikami ciekawą refleksją. Oto ona: „Ktoś powiedział, że każdego człowieka stać na napisanie jednej powieści, własnego życia. Otóż to opisane moje życie będzie tą powieścią, ale prawdziwą i przeżytą w rzeczywistości, w której przytoczone nieraz sytuacje wyglądają na cudowne zrządzenia, aby moje dzieci, wnuki i młodzież polska, która je będzie czytać, czerpała moc i wiarę w poczynania z ducha, z miłości ojczyzny i ludzi, z pogody życia, a szukała tej pogody w spełnieniu swych obowiązków, w otoczeniu, w przyrodzie i w zacnych sercach. Aprobatę pisania pamiętników znalazłem w pamiętnikach Benvenuta Celliniego, który wyraźnie mówi, że każdy człowiek winien pisać pamiętniki, ale dopiero po 40. roku życia. Usłuchałem i napisałem, a Ty, Drogi Czytelniku, wyczytaj, co może Ci się przydać w życiu. / Bystra na Śląsku, roku 1925”.

Szanowni Państwo, zatem do dzieła – pióra w dłoń lub klawiatury pod dłonie, pod warunkiem jednak, że spełniają Państwo wymóg cezury wiekowej, o której wspomniał Fałat! A tak na poważnie: znając biografię malarza, można nie zgadzać się z wieloma kwestiami stanowiącymi dla artysty wartość, jak choćby udział w polowaniach, które Fałat tak chętnie uwieczniał w swoich obrazach. Jest jednak rzecz, którą po przestudiowaniu biografii malarza warto wziąć sobie do serca. Chodzi o konsekwencję w dążeniu do celu. Okazuje się, iż Julian Fałat był nie tylko mistrzem w posługiwaniu się techniką akwarelową, był także mistrzem w stawianiu czoła różnorakim przeszkodom, które – jak to w życiu bywa – wielokrotnie spotykał na swej drodze.

[Opracowała: Helena Kisielewska, adiunkt w Dziale Sztuki Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu]