Poniedziałek Wielkanocny

Najbardziej rozpowszechnionym zwyczajem praktykowanym w Poniedziałek Wielkanocny jest tzw. śmigus-dyngus, czyli oblewanie dziewcząt wodą. Obrzędowe polewanie miało znaczenie magiczne i agrarne: „zobowiązywało” przyrodę, aby sprzyjała ludziom i ich pracy na roli. Z czasem zwyczaj nabrał również charakteru społecznego, stając się oficjalnym początkiem „zolyt” – w niektórych regionach wierzono, że każda „wyśmiergustowana” panna na wydaniu wyjdzie za mąż w ciągu roku, a ponadto będzie zdrowa jak ryba. Mówiono również, że pierwszy młodzieniec, który obleje tego dnia pannę, ma zostać jej mężem. Oblewanie wodą uważane było na Górnym Śląsku za dowód sympatii i uznania. Tradycyjnie to chłopcy i młodzi mężczyźni oblewali dziewczęta, wiedząc, że w rytualnym podziękowaniu za tą pomyślną wróżbę otrzymają od nich kroszonki (w regionie cieszyńskim częstowano również „murzynem”). Na Górnym Śląsku mówiono, że zwyczaj ten upamiętnia zmartwychwstanie Chrystusa. Wedle legendy Żydzi nie wierzyli, że Jezus zmartwychwstał, lecz kobiety spotykały się w grupkach, wymieniając między sobą plotki – by je rozgonić, mężczyźni mieli polewać je zimną wodą.

Co ciekawe, śmigus-dyngus jest połączeniem dwóch odmiennych zwyczajów, które z czasem nabrały wspólnego znaczenia. Słowo „dyngować” oznacza otrzymywanie wykupu, a „śmigus” – oblewanie wodą i chłostanie gałązką wierzbową, rozpowszechnione przede wszystkim w regionie cieszyńskim i opolskim.

W miastach prócz zwyczaju polewania wodą rozpowszechnił się z czasem zwyczaj kropienia dziewcząt, szczególnie wybranki serca, perfumami. Dziewczęta rewanżowały się kolejnego dnia, oblewając wodą kawalerów i chłopców, „babski śmiergust” jest dziś jednak niemal zupełnie zapomniany.

W niektórych regionach Śląska, głównie w obszarze raciborskim, oleskim i gliwickim, w Poniedziałek Wielkanocny praktykowano uroczyste procesje konne wokół pól uprawnych, tzw. krzyżoki. Zwierzęta, ubrane w odświętne uprzęże z czerwonymi, chroniącymi od uroków „bąblami”, były specjalnie przygotowywane: miały czernione kopyta (wysmarowane ropą lub czarną pastą) i starannie wyczesaną sierść. Mężczyźni ubierali się zazwyczaj w strój do jazdy konnej. Podczas procesji jeźdźcy zatrzymywali się przy kapliczkach i krzyżach, odmawiali na polach różaniec i litanię błagalną o udane zbiory, a także kropili pola wodą święconą. Do odzieży przypinało się miniaturowe wiązanki ze wschodzących pędów zbóż.

Przypuszcza się, że tradycja procesji konnych ma korzenie przedchrześcijańskie i wywodzi się ze zwyczaju modlitw o urodzaj, z czasem jednak nabrała religijnego charakteru i towarzyszy jej błogosławieństwo przed kościołem. Zabieg ma gwarantować obfite plony i chronić uprawy przed zarazami i klęskami żywiołowymi. Najstarsza wzmianka o tym obrządku na Śląsku pochodzi z 1903 roku. Współcześnie w niektórych wsiach zwyczaj procesji konnych został znacząco zmodyfikowany – procesja porusza się za pomocą maszyn rolniczych lub samochodów, a przewodniczy jej proboszcz.

Znany jest także zwyczaj chodzenia w Poniedziałek Wielkanocny z kokotkiem, czyli kogutkiem (w niektórych regionach z konikiem). Wizerunek koguta, zwykle drewnianego i oklejonego piórami, obwożono lub obnoszono na rękach w towarzystwie trzech par tanecznych lub wystrojonych lalek z drewna po wszystkich zagrodach we wsi. Była to forma „przywoływania” wiosny, z czasem interpretowana jako ogłaszanie zmartwychwstania Chrystusa, za którą chłopcy otrzymywali od gospodarzy podziękowanie w formie ozdobionego jajka.

Śmiergus wielkanocny, Istebna, fot. L. Malicki

[Opracowała: dr Daria Misiak; Dział Etnografii Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu]