Być może w Państwa domowych archiwach zachowały się niepublikowane dotąd wspomnienia bezpośrednich świadków okresu powstań i plebiscytu na Górnym Śląsku. Stwórzcie Państwo z nami archiwum relacji! Prosimy o kontakt: j.lusek@muzeum.bytom.pl
Matki, żony, córki – kobiety, gdy weźmie się pod uwagę okres powstań i plebiscytu, zapamiętane zostały jako bohaterki raczej drugiego niż pierwszego planu. Ale czy było tak naprawdę? Angażowały się przecież w stowarzyszeniach i czytelniach dla kobiet, związkach sokolskich i towarzystwach śpiewaczych; były członkiniami Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska, przenosiły i ukrywały broń oraz amunicję; pracowały w strukturach Polskiego Czerwonego Krzyża na Śląsku, służąc w powstaniach jako sanitariuszki; organizowały podstawy górnośląskiego skautingu; działały charytatywnie, wspierając materialnie rodziny powstańców czy też kwestując i zbierając żywność dla samych powstańców; prowadziły szeroko zakrojoną akcję propagandową (organizowały wiece i spotkania poparcia dla sprawy polskiej) oraz akcję kulturalną, angażując się np. w działalność teatrów ludowych (plebiscytowych); pracowały aktywnie w Polskim Komisariacie Plebiscytowym w Bytomiu i w lokalnych komitetach plebiscytowych; uczyły i nauczały (w mniej lub bardziej profesjonalny sposób) języka polskiego i historii; uczestniczyły w organizowaniu przyjazdu i przyjmowaniu emigrantów na potrzeby ich udziału w głosowaniu podczas plebiscytu…
W 2019 roku nakładem MGB ukazała się publikacja „Zanim nastała Polska… Praca społeczna kobiet w okresie powstań i plebiscytu na Górnym Śląsku. Wybór relacji” (w opr. Joanny Lusek), w której zamieszczono wspomnienia 60 kobiet, obejmujące lata 1919–1920–1921. Czerpiąc z tego zbioru, co tydzień będziemy publikować wskazaną przez Państwa relację, uzupełnioną o biogram i materiały dodatkowe. Zapraszamy do śledzenia nas na stronach oraz w mediach społecznościowych Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu i Muzeum Czynu Powstańczego (Oddziału Muzeum Śląska Opolskiego).
Monika Miglancowa (ur. 1883)[1]
Pochodziła z Załęża, gdzie uczęszczała do szkoły powszechnej. W 1903 roku zaangażowała się w działalność agitacyjną, mającą na celu pozyskiwanie głosów poparcia dla Wojciecha Korfantego, startującego w wyborach do Reichstagu. Po wyjściu za mąż, za kupca – Józefa Miglanca z Naczęsławic, powiat kozielski – osiadła na stałe w Karbiu. Wspomagała męża w pracy. Należał on do Zjednoczenia Zawodowego Polskiego. Po I wojnie światowej Miglancowa zaangażowała się w działalność propolską na rzecz przyłączenia Górnego Śląska do Polski. Ufundowała m.in. sztandar, który zabierano na manifestacje poparcia dla sprawy polskiej. Od 1919 roku została wybrana do rady gminy. Dzięki wnioskom członków rady, tak jak Miglancowa deklarującym polską przynależność, obrady i protokoły z posiedzeń sporządzano języku polskim. Zasiadała również w radzie rodzicielskiej miejscowej szkoły powszechnej, w której zaprowadzono zajęcia z języka polskiego. Aktywnie działała w Towarzystwie Polek w Karbiu, organizowała wiece i spotkania w okresie przedplebiscytowym. Była również zaangażowana w działania Polskiego Czerwonego Krzyża i w wiele akcji charytatywnych na terenie gminy. W 1922 roku, po podziale Górnego Śląska, przeniosła się najpierw do Królewskiej Huty, a w 1928 roku w Rybnej pod Tarnowskimi Górami. Pozostała aktywną członkinią Towarzystwa Polek. Wspierała również uchodźców, chcących osiedlić się w polskiej części Górnego Śląska.
Urodzona jestem dnia 15 marca 1883 roku w Załężu pod Katowicami, z rodziców polskich katolików. Uczęszczałam do szkoły powszechnej przez osiem lat, w tej samej miejscowości. Jako dwudziestoletnia dziewczyna brałam czynny udział w wyborach pierwszego polskiego posła do Berlina, przez rozdawanie odezw agitacyjnych między robotnikami[2]. W roku 1913, kiedy to wybuchnął krwawy streik górników, popierałam Zjednoczenie Zawodowe Polskie[3], przez udzielanie członkom tej organizacji zniżki na towarach. Mojego męża zapisałam na członka tej organizacji, płacą na miesiąc 5 marek, aby ta jedyna polska organizacja się nie rozpadła, która była w moim mieszkaniu założona, na miejscowości Karb. Po światowej wojnie, kiedy to my Polacy na Górnym Śląsku mieli zdecydować sami o sobie, sprawiłam pierwszy polski sztandar, który powiewał na czele, kiedy wyruszyła niemal cała wioska Karb, aby zamanifestować na rynku w Bytomiu, że chcemy należeć do Polski.
Po I powstaniu, kiedy to Grenzschutz[4] aresztował naszych braci, katując ich w więzieniach, niosłam pomoc aresztowanym, udzielając słowa otuchy i rozdzielając kwiaty, nie zważając na to, że i mój dom był napadany przez Grenzschutz. Mój mąż jako powstaniec uszedł za granicę. Jako członek polskiej rady gminnej przyczyniłam się do tego, że obrady toczyły się po polsku i protokoły były prowadzone w piśmie polskim. Na miejscu Wilusia[5] powiesiliśmy w pokoju obiadowym obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Ulice miały nazwy polskie, słowem niemal cała wioska [Karb] została spolszczona. W rodzicielskiej radzie szkolnej walczyłam o polską naukę. Niemieckie nauczycielstwo nie chciało uczyć po polsku, mówiono że w jednej wiosce mówią tak, w drugiej znów inaczej. Odpowiedziałam, że Niemcy także nie mówią w każdej miejscowości jednako, np. koło Berlina mówią zamiast „gut” „jut” itd., w szkołach uczą jednak według literatury niemieckiej, tak i oni mają uczyć według literatury polskiej, a nie jak ludzie po wioskach mówią. Ośmieszono moje wywody i nie udzielano dalej polskiej nauki. Ja i Janina Kotuła nie posyłałyśmy naszych dzieci do szkoły na znak protestu, ale i to nie pomogło, zatem ja i Jan Kotuła, który także należał do rady rodzicielskiej, zamknęliśmy szkołę, dopóki nam nie przyznano połowy godzin nauki w języku polskim. Wtenczas przyjechała komisja z Opola dla zbadania sprawy. My członkowie rady rodzicielskiej zażądaliśmy energicznie polskiej nauki i wreszcie musieli nauczyciele niemieccy godzin w języku polskim nauczać. Co to za radość była, ponieważ miejscowość Karb uzyskała jako pierwsza pozwolenie na udzielanie nauki w języku polskim.
Jako przewodnicząca Towarzystwa Polek urządzałam przedplebiscytowe wiece i zebrania agitacyjne na rzecz Polski, na własny koszt. Pracowałam jako członek Czerwonego Krzyża, chodząc po domach i zbierając datki, za które obdarowywaliśmy dziatki przystępujące do I komunii świętej i biednych z naszej wioski, a także renegatów, aby ich tylko przyprowadzić na stronę polską. Po III powstaniu kazałam wywiesić mój polski sztandar na dworcu. Powiewał tak długo, dopóki się nie zdarł, dając tym dowód, że nasza wioska jest nieomal cała polska i była, ponieważ przy plebiscycie uzyskała większość głosów na rzecz Polski. Niestety Karb został przyznany Niemcom. Ja pierwsza musiałam uchodzić z wioski, ponieważ byłam oskarżona na policji o zdradę stanu, który to akt wykradli powstańcy podczas III powstania, ale Niemcy nie zapomnieli o tym i prześladowali mnie na każdym kroku. Mieszkałam w takim domu, gdzie mieszkali prawie sami Heimattreuerzy[6] i Orgiesze[7]. Wyprowadziłam się na stronę polską, do miejscowości Szarlociniec koło Królewskiej Huty i tu pomagałam uchodźcom wyszukiwać mieszkania. W mojej miejscowości pracowałam jako przewodnicząca Towarzystwa Polek. W maju 1928 roku przeprowadziłam się do miejscowości Rybna, powiat Tarnowskie Góry, w której do dzisiaj zamieszkuję.
[1] MGB, sygn. H-1978, Relacja Moniki Miglancowej opatrzona fotografią, k. 304.
[2] Mowa o wyborach do Reichstagu w 1903 roku, w których mandat z ramienia partii Centrum otrzymał Wojciech Korfanty. W ławach poselskich zasiadał do 1912 roku. Był jednym z 12 posłów reprezentujących rejencję opolską.
[3] Zjednoczenie Zawodowe Polskie, zob. przyp.
[4] Grenzschutz, zob. przyp.
[5] Mowa o Wilhelmie II (1859–1941) – ostatnim cesarzu Niemiec i królu Prus, który abdykował 28 listopada 1918 roku, w wyniku rewolucji listopadowej.
[6] Heimattreuer– pot. członek powołanych w listopadzie 1919 roku Zjednoczonych Związków Wiernych Ojczyźnie Górnoślązaków (Vereinigte Verbände Heimattrreuer Oberschlesier). Organizacja, obejmująca całe Niemcy, zrzeszała emigrantów pochodzących ze Śląska. Związki zastąpiły dotychczasową śląską organizację pod nazwą Wolne Stowarzyszenie dla Obrony Górnego Śląska (Freie Vereinigung zum Schutze Oberschlesien). Siedziba Związków mieściła się we Wrocławiu. Wśród emigrantów poszukiwano chętnych do wyjazdu na plebiscyt oraz ochotników prowadzenia działalności rozłamowej wśród zwolenników opcji polskiej. W okresie przedplebiscytowym zadania Związków koncentrowały się na działalności propagandowej, rejestracji głosujących, typowaniu i zabezpieczeniu miejsc do głosowania oraz zabezpieczeniu transportu emigrantów w drodze na Śląsk. Związek dzielił się na okręgi lokalne. Zob. Bożena Malec-Masnyk, Plebiscyt na Górnym Śląsku…, s. 36–38
[7] Orgesze, zob. przyp.
Teksty czytają:
dr Joanna Lusek
Muzeum Górnośląskie w Bytomiu