Dziwny „Dziennik” Władysława Stanisława Reymonta – wykład

Podczas najbliższego spotkania omówiony zostanie „Dziennik nieciągły” Władysława Stanisława Reymonta wydany w 2009 roku. Przypomnijmy – Nagrodę Nobla pisarz otrzymał w 1924 roku, zatem droga do opracowania i publikacji (w zasadzie notatek) autora „Chłopów” była długa i wyboista.

Trudno o tym tomie powiedzieć, że jest to klasyczny dziennik. To, czym dysponuje dzisiejszy czytelnik i badacz, to zbiór w dużej części niekompletny, opublikowany m.in. dzięki odpisowi Witolda Kotowskiego – prawnika, który część korespondencji i zapisków uratował, przepisując je ręcznie w bibliotece tuż przed wybuchem powstania warszawskiego. A jak  wiadomo, biblioteka później spłonęła.

Poza zapiskami intymnymi czytelnik w „Dzienniku nieciągłym” może  spojrzeć na rachunki, znajdzie tam spis nazwisk, informacje o ilości potrzebnej Reymontowi bielizny, adnotacje związane z honorariami w prasie, ale mieszczą się tam także adresy znajomych mu, jedynie z podręczników, ludzi. Beata Utkowska, która opracowała ten potężny tom liczący 486 stron, informuje czytelnika o takich niuansach jak próby oddzielenia tekstów literackich czy  projektów od notatek intymnych, które zostawiał również w autografach swoich utworów…

Dziennikowy „bałagan” Reymonta wbrew pozorom jest bardzo interesujący. Nie pokazuje nam jedynie pisarza z piedestału, ale człowieka zwyczajnego, takiego jak my. Tyle że parającego się piórem. Tego, który planuje kupić bieliznę i pilnie liczy, ile ma długów, bądź zapisuje, ile redakcje winny mu zapłacić za tekst. Ten „Dziennik” to czas młodości, dojrzałości i powolnego odchodzenia.

Przewijają się przezeń postaci różne, kobiety, które uwodził i postaci życia kulturalnego owych czasów. W zapiskach uwiecznił pisarzy, poetów, malarzy i malarki. Z jego zaś portretów namalowanych przez znakomitych artystów tamtego czasu można utworzyć całkiem sporą galerię.

Dziennik Reymonta jest zjawiskowy, ponieważ autor nie nosił się z zamiarem opublikowania swoich notatek, tym sposobem nie są one w żaden sposób ocenzurowane, i co za tym idzie, czytelnik widzi Reymonta, który nie tkwi na pomniku, i może się nawet oburzać, czytając pisarza roztrząsającego wygląd dam.  

Ma swoją historię pisarz, ma swoją historię i „Dziennik”. Wydawałoby się, że wszystko powinno być jasne i oczywiste. Tymczasem tak nie jest. Na spotkaniu poświęconym zapiskom pisarza nie zabraknie historii tekstu, który został okaleczony przez tych, którzy powinni być szczególnie uczuleni na zachowanie każdego śladu kultury pozostałego po II wojnie światowej, bo jak wiadomo, z naszej kultury materialnej i niematerialnej, po wojnie ostały się jeno okruchy.

kiedy? 24 stycznia 2024 (środa), godz. 17.00
gdzie? Centrum Edukacji, pl. Jana III Sobieskiego 2
kto prowadzi? Jolanta Zaczkowska
wstęp? 2 zł