🔮 Andrzejkowa magia w Muzeum Górnośląskim

Dajcie się oczarować „Andrzejkowej magii” już 28 listopada w naszym Muzeum! Będziemy układali buty, potrząsali płotem, rzucali monetą do studni i listkami mirtowymi do wody, wróżyli z kubeczków, a także wzorem starożytnych druidów przepowiemy przyszłość z ogamów oraz znajdziemy Twojego drzewnego opiekuna w celtyckim horoskopie! Na każdego uczestnika czeka wyjątkowy magiczny upominek!

kiedy? 28 listopada 2021 (niedziela), godz. 13.0016.30
gdzie? ul. W. Korfantego 34
ile? 10 zł

***

Nie jest tajemnicą, że wigilia św. Andrzeja ma szczególną moc. W ten wieczór, tak silnie nasycony magiczną aurą, praktykowano rozmaite wróżby, poszukując odpowiedzi na pytanie, co przyniesie przyszłość. Owe wróżby miały charakter głównie matrymonialny, a ich źródeł możemy doszukiwać się w tradycji ludowej.

Jedną z najbardziej znanych praktyk dziewcząt było lanie płynnego ołowiu na wodę przez dziurkę od klucza, z czasem ołów zastąpiono woskiem. Gdy przybrał kształt dziecka, psa bądź kota, miał wróżyć staropanieństwo lub problemy przed zamążpójściem. Kształt mężczyzny lub ptaka zwiastował miłosne powodzenie. Chłopcy wierzyli natomiast, że ładnie ulany woskowy kwiat obiecywał piękną wybrankę serca.

Dziewczęta zdejmowały także lewe buty i ustawiały je naprzemiennie w kierunku drzwi wejściowych. Dziewczyna, której but jako pierwszy przekroczył próg, miała najwcześniej wyjść za mąż. Podobnie działała wróżba z rzucaniem butów za siebie w stronę drzwi – but, który upadł przodem do wyjścia, był zwiastunem rychłego zamążpójścia.

W tę magiczną noc wróżono także z mirtu, którego dwa listki puszczano na wodę w miednicy i obserwowano ich ruchy – gdy się połączyły, wróżyły szybkie wesele. Wykorzystywano również inne dary natury, np. ostrużyny jabłek, gałązki bzu, wiśni bądź czereśni, a także zwierzęta. Na podłodze kładziono posmarowane tłuszczem kości – panna, której kość pies pochwycił jako pierwszą, pierwsza miała wyjść za mąż. Ponadto wpuszczano do izby gąsiora, wróżba głosiła bowiem: ta, do której pierw podejdzie, najszybciej stanie na ślubnym kobiercu.

W kolejnej wróżbie dziewczęta losowały przedmioty ukryte pod trzema talerzami. Jeśli dziewczyna wylosowała pierścionek, wróżyło to szybkie wesele, lalka oznaczała, że zostanie panną z dzieckiem, natomiast różaniec – że pójdzie do klasztoru. Panny liczyły także sztachety w płocie, które miały w zasięgu rozciągniętych rąk – jeśli liczba kołków była parzysta, dziewczyna miała wyjść za mąż w nadchodzącym roku. Innym wariantem było potrząsanie płotem i nasłuchiwanie, skąd dobiega szczekanie psa, co oznaczało, że z tamtej strony miał przyjść kawaler.

Wieczorem dziewczęta wyrywały garść słomy ze strzechy i liczyły słomki – jeśli ich liczba była parzysta, oznaczało to, że dostanie młodego chłopaka, a jeśli nieparzysta – będzie to wdowiec. Sny w nocy z 29 na 30 listopada uważano za prorocze, dlatego też czasem panny spały w piżamie przewróconej na lewą stronę lub wkładały elementy męskiej bielizny pod prześcieradło. Dzięki temu w nocy miał przyśnić się im wybranek serca. Pod poduszkę wkładano z kolei karteczki z męskimi imionami i rankiem 30 listopada losowano jedną – na niej widniało imię wybranka.

Warto pochylić się również nad tradycją celtycką, w której druidzi, czyli dawni kapłani, przepowiadali przyszłość ze znaków runicznych, zwanych ogamami. Druidzi wierzyli w niezwykłą moc natury i siłę zaklętą w drzewach, które opiekują się ludźmi. Celtycki horoskop umożliwia poznanie swojego drzewnego opiekuna.