Jest rok 1958. Powstaje pierwszy program Kabaretu Starszych Panów, który emitują na szklanym ekranie i w radiu. Kabaret Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego.
Jeden odpowiedzialny był za słowo, drugi za muzykę. Dodać trzeba, że nikt wtedy nie marzył o kolorowym ekranie. Łypało na Polaków czarno-białe oko ekranu, a i to w niewielu domach. Z kolei możliwości techniczne w studiu telewizyjnym były bardzo skromne – dzisiejszemu widzowi trudno to sobie wyobrazić. To scenografia w kolejnych programach Kabaretu była odbiciem ciągłych braków towaru wszelakiego. Panowie Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski do tej przaśnej rzeczywistości PRL-u wnieśli to, co wynieśli z czasów Polski powojennej – szyk i szarm, a przede wszystkim świetne wykształcenie, o dobrym wychowaniu nie wspominając.
Nasz bohater karierę rozpoczął od radia. Był głosem również podczas powstania warszawskiego. I to jemu przede wszystkim zostanie poświęcone listopadowe spotkanie. Nikt jednak w opowieści nie zostanie pominięty. W tym postnym czasie, gdy wszystkim brakowało wszystkiego, nikomu nie brakowało dobrego humoru.
Jerzy Wasowski panujący nad muzyką i Jeremi Przybora, mistrz słowa, stworzyli Kabaret Starszych Panów. Ale jaki? Taki, gdzie aluzje były cienkie niczym nić pajęcza, gdzie żart był na poziomie Mont Everestu, a muzyka temu wszystkiemu dorównywała. Każda z piosenek, każdy z tekstów były całością słowno-muzyczną z efektowną pointą: „A gdy już skończone boje / wodzi Zosia dziecię swoje / Na kurhanek w polu świeży / gdzie tatusiów szwadron leży”. Nic nie zostało puszczone, żadnego ściegu nie było widać. W czym tkwił sekret? We współpracy, współpracy, która przerodziła się w przyjaźń. Rozciągnięta na świat aktorów biorących udział w Kabarecie, tworzących silną grupę ludzi utalentowanych i wnoszących każdy z osobna i wszyscy razem to „coś”, co stworzyło z nich prawie rodzinę. Osobowość Jeremiego Przybory przyciągała ludzi takich jak on, czyli oryginalnych, twórczych, przyglądających się otoczeniu długo i w zamyśleniu, żeby potem skreślić ich sylwetki, podkreślić wady i zalety w piosence, która była niczym szkicownik świetnego artysty i obserwatora.
Żuan Don – jak nazwała go biografka Maria Wilczek-Krupa – był uwodzicielski, szarmancki i elegancki. Nawet wtedy, gdy dopadała go choroba. Był elegancki duchem i ciałem.
Zapraszamy na spotkanie i opowieść o elegancji w czasach PRL-u, o przyjaźniach Jeremiego Przybory, o dziejach rodziny i dziejach powstawania Kabaretu Starszych Panów, o żonach i miłostkach, lirycznych spotkaniach i zwyczajnym życiu czasu minionego, z którego umknęło wszystko, ostał się jednak artyzm.
kiedy? 27 listopada 2024 (środa), godz. 17.00
gdzie? Centrum Edukacji, pl. Jana III Sobieskiego 2
kto prowadzi? Jolanta Zaczkowska
wstęp? 2 zł