Próby ratowania żydowskich dzieci przed zagładą to heroiczny czyn wielu ludzi dobrej woli.
31 marca 1938 r. polski rząd wydał dekret, na mocy którego obywatele Rzeczpospolitej mieszkający dłużej niż 5 lat poza jej granicami mieli obowiązek potwierdzenia posiadania polskiego obywatelstwa. Wielu jednak nie zareagowało na ten wymóg. 28 i 29 października 1938 r. Niemcy aresztowali i deportowali ok. 17 tys. polskich Żydów, rozpoczynając tzw. Polenaktion. Na stacje graniczne w Zbąszyniu, Chojnicach i Bytomiu wjechały zaplombowane „pociągi specjalne” pełne Żydów pochodzenia polskiego. Niemiecki Beuthen jako duża stacja stanowił punkt kierowania wielu z nich. Niemcy pędzili ich na teren pasa przygranicznego – tzw. ziemi niczyjej. Pod groźbą użycia karabinów zmuszani byli do nielegalnego przekroczenia granicy z Polską. Z drugiej strony Polacy, zaskoczeni tą sytuacją, również ustawili karabiny i deportowani ludzie znaleźli się w pułapce. W okolicach Radzionkowa liczbę deportowanych szacowano na ok. 1,5 tys. osób. Akcję przeprowadzono w wyjątkowo brutalny sposób. Ludzie koczowali w okropnych warunkach, bez jedzenia i picia, nawet przez kilka dni. Pomocy udzielały im w tym czasie żydowskie organizacje kobiece z Katowic i okoliczni mieszkańcy.
W nocy z 9 na 10 listopada 1938 r., wykorzystując jako pretekst śmierć radcy niemieckiej ambasady w Paryżu Ernsta von Ratha postrzelonego przez żydowskiego zamachowca, doszło w Niemczech do masowych napaści na Żydów. Zapoczątkowało to proces jawnego unicestwiania tej społeczności. W czasie nocy kryształowej nazistowskie bojówki podpaliły blisko 1,4 tys. synagog, zdemolowano ok. 7 tys. sklepów, zabito ok. 100 Żydów. W sumie życie straciło ok. 400 osób, przy czym wiele z nich popełniło samobójstwo. Mniej więcej 30 tys. mężczyzn trafiło do obozów koncentracyjnych w Buchenwaldzie, Dachau i Sachsenhausen.
Żydzi zrozumieli, że są w tragicznej sytuacji. Większość krajów zaczęła zamykać swoje granice przed uciekinierami. Doprowadzeni do rozpaczy, postanowili ratować swoje dzieci. Zwrócili się do rządu angielskiego z prośbą o przyjęcie dzieci do 17. roku życia, którym w Niemczech groziła śmierć. Plan ocalenia obejmował kilka krajów: Niemcy, Austrię, Czechosłowację, Polskę i Wolne Miasto Gdańsk. Te ratunkowe wyjazdy dzieci nazwano Kindertransportami. W latach 1938–1939, do wybuchu II wojny światowej, Wielka Brytania przyjęła prawie 10 tys. żydowskich dzieci, Szwecja 500, Belgia 650, Holandia 1,5 tys., a USA ponad 1 tys. Najmłodsze miały 3 miesiące, najstarsze 17 lat. Mimo starań nie wszystkie transporty dotarły do celu. Tak było m.in. w przypadku pociągu z 250 małymi uchodźcami, który 1 września 1939 r. opuścił Pragę. Do dziś nie wiadomo, co stało się z jego pasażerami.
W 1939 r. w Bytomiu żyło jeszcze 1362 Żydów. Rodzice dzieci, które pozostały w Bytomiu, starali się jak najszybciej wysłać je do miejsc, gdzie byłyby bezpieczne. Rita i jej siostra Liselotte Perl wyjechały do Anglii w 1939 r. Ich rodzice Else i Martin Perl nie zdołali wydostać się z Niemiec i oboje zginęli w Auschwitz w 1942 r. Uciekając do Anglii, uratował się także Martin Radley i jego brat o nieznanym imieniu. Dwaj pozostali bracia już w 1938 r. wyjechali do Palestyny. Rodzice i pozostali krewni Martina zginęli w 1942 r., najprawdopodobniej w Treblince. Eva Sack (po zmianie imienia – Chava) uciekła do Palestyny w ramach tzw. Jugend-Aliji (żydowskiej imigracji młodzieży do Palestyny, oznaczającej dosłownie powrót do ziemi Izraela), ale jej młodsza siostra nie miała tyle szczęścia i razem z matką deportowano ją 20 maja 1942 r. najprawdopodobniej do Auschwitz, gdzie obie zamordowano.
kiedy? 12 stycznia 2025 (niedziela), godz. 15.00
gdzie? Centrum Edukacji, pl. Jana III Sobieskiego 2
kto prowadzi? Izabella Kühnel
wstęp? 2 zł