„Babcia Karolina z Michałkowic, kobieta, która uratowała wielu Żydów” – wykład

Kiedy odchodzą świadkowie wydarzeń, często wnukowie zabierają głos w ich imieniu, stając się świadkami „zastępczymi”. Ciekawi źródeł kształtowania własnej tożsamości, poszukują jej w przeszłości i dbają o to, by przekazać pałeczkę historii kolejnym pokoleniom. Tak było w rodzinie Kobylców. Dla kilkuletniej Jolanty Kobylec wspomnienia łączyły się z konkretnymi osobami – zawsze pogodną babcią Karoliną oraz jej synami Erykiem i Mietkiem, którzy regularnie odwiedzali ich dom. Do dzisiaj wzrusza ją fakt, że babcia Karolina do swoich już dorosłych synów zwracała się zawsze zdrobniale: „Eryszku”, „Mieciu”, a do ojca Jolanty – „Wiktusiu”. To matka zaszczepiła w dzieciach przekonanie, że nie można stać bezczynnie, kiedy krzywdzeni są ludzie. Mawiała: „Nie znoszę, kiedy krzywdzą niewinnych ludzi”. Jolanta z rodzicami mieszkała w domu babci Karoliny w Michałkowicach. Po śmierci babci z ogrodu zniknęły grządki i kwiatowe rabatki, a dom łącznie z fundamentami gruntownie przebudowano, zasypując piwnicę-schron, wybudowaną jeszcze przez jej dziadka Piotra. Mała Jolanta nie miała pojęcia, że zniknął wówczas ważny element lokalnej historii związanej z niewielkim domkiem w bliźniaczej zabudowie górniczego osiedla. W drugiej części domu mieszkali Elżbieta i Józef Bednarkowie, sąsiedzi, którzy pierwsi opowiedzieli Jolancie o tym, jak jej dziadkowie, Karolina i Piotr, wraz ze swoimi synami w czasie II wojny światowej ukrywali w piwnicy Żydów. Piwnica-schron wybudowana fachowo przez Piotra Kobylca, doświadczonego górnika, była przez kilka miesięcy schronieniem dla Żydów z likwidowanego będzińskiego getta. Jolanta dowiedziała się znacznie później o tym, że jej ciocia – najstarsza córka Kobylców – Klara (po mężu Banasik), mieszkająca w Dąbrówce Małej, również ukrywała w swoim mieszkaniu młode dziewczęta z Żydowskiej Organizacji Bojowej.

Na co dzień latami nie poruszano tego tematu, aby jednak zaspokoić rozbudzoną ciekawość Jolanty, ojciec wcisnął jej do ręki książkę opracowaną przez Władysława Bartoszewskiego i Zofię Lewinównę pt. „Ten jest z ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939–1945”. Znalazła tam wywiad przeprowadzony przez Józefa Goldkorna z Karoliną Kobylcową i jej synami Mieczysławem i Wiktorem. Wyczytała, że całą rodzinę Kobylców gestapo aresztowało w grudniu 1943 roku. Była już w gimnazjum, kiedy dotarło do niej, że historia z kart książki jest historią jej najbliższej rodziny i pośrednio jej samej. Była z nich dumna i w jakiś sposób ukierunkowana przez nich moralnie na przyszłość.

Ocaleni dzięki Kobylcom Żydzi nie zapomnieli o swoich wybawcach i dzięki ich staraniom w 1964 roku Karolina, Piotr, Mieczysław i Klara zostali uhonorowani tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata oraz zaproszeni do Yad Vashem. Nie pojechali odebrać medali. Może zadecydowała o tym ich wielka skromność, a może problemy zdrowotne pochłonęły siły tej naznaczonej wojenną traumą rodziny, która dopiero po latach odczuwała skutki pobytu w obozach, brutalnego bicia i miesięcy życia w ustawicznym stresie. Mijały lata, a z Izraela i Ameryki przychodziły regularnie listy i kartki z życzeniami. W 1992 rodzice Jolanty otrzymali zaproszenie do państwa na Bliskim Wschodzie. Samuel Ron nie mógł zapomnieć szesnastoletniego Wiktora, który w 1943 roku objeżdżał na swoim rowerze wszelkie targi w okolicy Michałkowic, aby bez wzbudzania podejrzeń kupić dla nich jedzenie. Wynosił wiadra z nieczystościami i pamiętał, aby się nie zdradzić z niczym przed kolegami i obcymi. Shmuel Ron napisał więc wniosek, który złożył w Instytucie Pamięci Narodowej Yad Vashem o przyznanie tytułu Sprawiedliwego wśród Narodów Świata najmłodszemu z synów Kobylców Wiktorowi. 6 lipca 1992 roku Rada Instytutu uhonorowała go tym tytułem. Było to zadośćuczynienie za dojrzałość, jaką wykazał się ten szesnastoletni wówczas chłopiec, zmuszony przedwcześnie wkroczyć w skomplikowany świat dorosłych. We wrześniu 1992 roku rodzice Jolanty pojechali do Izraela. Ich pobyt zorganizowali członkowie uratowanych rodzin, którzy w 1943 roku znaleźli azyl w schronie pod kuchnią Kobylców.

Serdecznie goszczeni przez Katrit i Shmuela Ronów i ich liczne potomstwo w Jerozolimie oraz przez Kasię Fischgrund (Miriam Pichmann) w Tel-Awiwie, a także Rachelę Dzienciarski, poznawali imiona i nazwiska ludzi, do których w czasie wojny dostęp miała tylko Karolina i jej mąż oraz najstarszy syn Mietek. Niekończące się spotkania, wspomnienia i relacje z dalszych przeżyć wypełniały każdy dzień. Kulminację stanowiło emocjonujące wydarzenie – odsłonięcie tablicy pamiątkowej rodziny Kobylców w ogrodach Yad Vashem i spotkanie z prezydentem Izraela Chaimem Herzogiem.

Mimo że nastąpiła już wymiana pokoleniowa, więzi między potomkami ratujących i uratowanych są wciąż podtrzymywane. Jolanta z mężem Joachimem Cygankiem i synem Ralfem odwiedzili ich w Izraelu w 2019 roku i 16 marca razem zasadzili drzewko pokoju dla upamiętnienia członków rodzin Kobylec-Cyganek z Polski oraz Klinger i Renon z Izraela.

kiedy? 16 marca 2025 (niedziela), godz. 15.00
gdzie? Centrum Edukacji, pl. Jana III Sobieskiego 2
kto prowadzi? Izabella Kühnel
wstęp? 2 zł